Od dwóch lat regularnie otrzymuję od Was bardzo dużo pytań dotyczących Artystycznej Alternatywy, czyli Szkoły Wizażu i Stylizacji, do której miałam przyjemność uczęszczać. Dzisiaj jestem świeżo upieczoną absolwentką kierunku Kreowanie Wizerunku i Stylizacja, zatem pora na podsumowanie i rozwianie wszelkich Waszych wątpliwości.
O ofercie Artystycznej Alternatywy przeczytacie tutaj (klik), mój wcześniejszy wpis na temat szkoły znajdziecie tutaj (klik), dzisiaj natomiast dowiecie się, jak to wszystko wygląda od strony praktycznej. Opowiem Wam moją dwuletnią historię, zatem rozsiądźcie się wygodnie. Przyjemnej lektury! :)
Na pierwszy rok Kreowania Wizerunku uczęszczało łącznie ok. 45 osób (grupa dzienna + grupa zaoczna). W mojej grupie (dziennej) było 12 dziewczyn – każda w zupełnie innym wieku, na odmiennym etapie życia, ze swoim własnym, sprecyzowanym celem. Moim było chłonięcie ogromnych pokładów wiedzy, zajmowanie się modą na co dzień. Gdy zaczynałam naukę w Artystycznej Alternatywie, sporo już o modowym światku wiedziałam, zaczytywałam się w książkach, stylizowałam amatorskie sesje, prowadziłam bloga, ukończyłam kurs personal shopper. Decyzja o rozpoczęciu nauki nie była przypadkowa. Przez kilka miesięcy rozważałam: iść czy nie iść. Podjęłam decyzję, po czym musiałam zarobić na czesne – nie wyobrażałam sobie, by rodzice płacili mi za to, że uczę się o modzie.
W październiku weszłam do sali wypełnionej zupełnie obcymi mi ludźmi. Dosiadłam się do dwóch dziewczyn, które później okazały się moimi absolutnie najlepszymi kumpelami – wspólnie zarywałyśmy noce, imprezowałyśmy we wtorki, przez co opuszczałyśmy zajęcia w środy. Ten rok był bez wątpienia jednym z najlepszych w moim życiu.
Czy ciężko było dostać się na uczelnię? W żadnym wypadku. Wystarczył jedynie dokument poświadczający ukończenie szkoły średniej.
Większość osób uczęszczających na zajęcia nie miała wcześniejszego doświadczenia związanego z modą, z wiedzą bywało różnie, dlatego zdarzało się, że prowadzący poświęcali czas na tłumaczenie zjawisk, które pozostała część grupy doskonale znała. Co za tym idzie – na Artystycznej Alternatywie uczyłyśmy się wszystkiego od podstaw, nikt nie zakładał, że pewne fakty powinnyśmy mieć przyswojone.
ZAJĘCIA
Na pierwszym roku w trybie dziennym zajęcia odbywały się 3 razy w tygodniu (w poniedziałki, wtorki i środy), na drugim roku w trybie zaocznym – 2 razy co dwa tygodnie (w soboty i niedziele). Zajęcia w grupie dziennej i zaocznej niczym się od siebie nie różniły. Na Kreowaniu Wizerunku były to m.in. kreowanie wizerunku, stylizacja do sesji zdjęciowych, stylizacja męska, stylizacja (zajęcia przygotowujące do pracy z klientem indywidualnym, czyli dobór ubrań do sylwetki), stylizacja ślubnej, historia ubioru, wizaż, stylizacja fryzur, emisja głosu, podstawy fotografii, analiza kolorystyczna, trend watching, rysunek i wiele innych.
Co jakiś czas odbywały się sesje zdjęciowe. Naszym zadaniem było utworzenie pełnej stylizacji, dobór odpowiedniej modelki, scenografii. Każda sesja była oczywiście na ocenę. Oto przykładowe tematy: papier, dekompozycja, plastik, malarstwo, twórczość J.Galliano, ślub, kontrowersje… Przed każdą taką sesją odbywały się zajęcia z wybraną osobą (np. projektantem mody), która miała za zadanie zainspirować nas do działania, poinstruować, zaprezentować nieznane nam techniki.
Zadania na ćwiczeniach nie były trudne, wręcz przeciwnie: były niesamowicie przyjemne i ciekawe, pobudzały nasze umysły do pracy. Przykładowo: losowałyśmy temat, następnie wycinałyśmy z gazet ubrania, makijaże i fryzury, a z wyciętych elementów tworzyłyśmy kolaż. Niekiedy żartowałyśmy, że cofnęłyśmy się do szkoły podstawowej: z zacięciem rysowałyśmy sylwetki, godzinami mieszałyśmy trzy kolory akwareli tak, by powstało z nich koło barwne. W ramach zajęć zdarzało się nam spacerować po mieście i szukać modnie ubranych ludzi, z czego następnie należało przygotować raport. Miałyśmy całkiem sporo zadań domowych, np. tworzenie moodboardów – na ich podstawie pod koniec roku otrzymywałyśmy zaliczenia.
OBRONA PRACY DYPLOMOWEJ
W niedzielę o godzinie 10:00 odbyła się moja obrona pracy dyplomowej przed komisją składającą się z trzech osób. Pracę pisałam jakiś czas temu, dlatego na salę wchodziłam nieco przerażona – byłam przekonana, że zapomnę istotnego nazwiska, szczegółu, czegokolwiek, że nie odpowiem na ważne pytanie, które będzie miało wpływ na przebieg całego wydarzenia. Na szczęście tak się nie stało. Zostałam poproszona o zreferowanie tematu swojej pracy – była o kolorach. Zaprezentowałam ją w skrócie. Następnie padło pytanie o ciekawostki – wspomniałam o malowaniu na żółto drzwi zdrajców w X-wiecznej Francji, o kolorze żałobnym w Chinach i Japonii, o ulubionej barwie Kleopatry, o wpływie kolorów na organizm ludzki. Następnie zaprezentowałam swoje portfolio.
Jako podsumowanie mojej obrony usłyszałam wiele cudownych słów, które automatycznie wywołały uśmiech na twarzy… Że mam talent, że nie mogę go zmarnować, że w podbramkowych sytuacjach i sesjach robionych na ostatnią chwilę świetnie się sprawdzam, że jestem dobrą stylistką. Brawo ja! Obroniłam się na stopień celujący i wyszłam z sali już jako najszczęśliwszy człowiek na świecie!
PODSUMOWUJĄC…
Dzisiaj śmiało mogę napisać, że studiowałam najlepszy kierunek studiów, jaki tylko mogłam sobie wymarzyć. Chodziłam na zajęcia z uśmiechem na twarzy, choć ciężko było mi rano wstać z łóżka. Gdy chorowałam/pracowałam i opuszczałam zajęcia, żałowałam, że nie mogłam w nich uczestniczyć. Zadania robiłam z ogromnym entuzjazmem, przykładałam się jak tylko mogłam, dawałam z siebie wszystko. Zależało mi, by nauczyć się jak najwięcej, by robić wszystko jak najlepiej. Spędziłam kilkadziesiąt godzin na klejeniu plastikowych łyżeczek, by stworzyć z nich kreację. Jeszcze więcej na wykonaniu sukni ślubnej z bibuły. Warto było.
Szczerze mówiąc, nie mogę zagwarantować nikomu, że po ukończeniu Artystycznej Alternatywy będzie w pełni gotowym, by podjąć pracę. To kwestia indywidualna. Sądzę, że praca stylisty to w dużej mierze porządne portfolio, doświadczenie, po części też znajomości – jak wszędzie. Mogę zapewnić, że to miejsce idealne, by zdobyć wiedzę potrzebną do pracy stylisty, poznać tajniki zawodu, nauczyć się pracy z klientem. Szkoła trwa rok lub dwa lata – wszystko zależy od chęci kontynuowania nauki na bardziej zaawansowanym poziomie. Skusiłam się. W grupie było łącznie 5 osób, z czego tylko 3 podeszły do obrony. Ja po dwóch latach nabyłam pewności siebie w zawodzie stylisty, moje stylizacje są bardziej dojrzałe, dopracowane, sesje o wiele lepsze.
Dodam jeszcze, że atmosfera w szkole jest niesamowita! Wykładowcy są mili, zadowoleni ze swojej pracy, mocno inspirujący. Aż chce się wracać! Ogromnie żałuję, że to już koniec.
SPEŁNIAJCIE MARZENIA
19 comments
Podpisuję się rękami i nogami pod ostatnim akapitem! Gratulacje :D
Dziękuję bardzo! :*
Rewelacja :) Ogromne gratulacje! Myślę, że masz rację. Warto spełniać marzenia i robić w życiu to, co się kocha :)
Wręcz należy to robić! :)
świetnie! sądzę że takie studia, to i nawet mnie by interesowały :) gratulacje!
Polecam, są naprawdę rewelacyjne! <3
Świetny wpis!! Ogromne gratulacje! Mam pytanie odnośnie szkoły średniej na jaki profil chodziłaś, że zdecydowałeś się na studia o tym kierunku?
W liceum byłam na profilu europejskim (rozszerzona historia, wos, j.niemiecki), natomiast po liceum poszłam na studia adminstracji na UJ. :)
Super wpis!! Ogromne gratulacje! Mam pytanie odnośnie szkoły średniej na jaki profil chodziłaś, że zdecydowałeś się na studia o tym kierunku?
Ogromne gratulacje! Skad ten cudowny swterek z 1 zdjecia? :)
Z Reserved – z zeszłego sezonu. :)
Ach, nigdy nie komentuję Tobie wpisów, zwykle czytam i komentuje pod nosem. Gratuluję Ci bardzo! :) Zasłużyłaś na to. Kolejna osoba w sieci, która pokazała, że warto walczyć o marzenia! Najważniejsze aby robić to co się lubi, wtedy wszystko będzie się dobrze układać. Sama nauczyłam się tego, zwłaszcza po tegorocznych wynikach z matury i dostaniu się na studia. Odkąd pamiętam miałam pod górkę. Nie układało mi się w życiu, szkole, rodzinie. A dziś zdałam maturę, dostałam się na architekturę, znalazłam mieszkanie i pracę tuż po maturze zarabiając miesięcznie tyle ile osoba po X latach pracy. Moje myślenie się zmieniło i patrzenie na inne rzeczy. Trzeba wierzyć w siebie. Jak już my zwątpimy w nas samych to inni przestaną w nas wierzyć. Dlatego cieszę się z ludzkich sukcesów, bo dodają mi one siły do własnej walki! Pozdrawiam! :):*
Kochana, dziękuję za tak obszerny komentarz – zwłaszcza, że to Twój jeden z nielicznych. Gratuluję serdecznie dostania się na wymarzone studia i życzę samych sukcesów! Nikt inny nie wierzy w nas bardziej, niż my sami. Napisz w październiku jak Ci jest na studiach! :) Buziaki! :*
to są studia ? chyba to był kurs. Czy uzyskałaś tytuł wyższej szkoły? Bo z opisu wnioskuję że to kurs.
Ani studia, ani kurs – roczna lub dwuletnia szkoła, aczkolwiek to kwestia nazewnictwa. ;)
Gratuluję Ci serdecznie :)! Zdjęcia są genialne, piękne portfolio :) Tak się składa,że ja w nadchodzącym roku szkolnym piszę pracę dyplomową z projektowania ubioru o temacie zbliżonym do Twojego :) Czy jest szansa, żebyś podzieliła się swoją bibliografią na maila? Wiem, że to duża prośba, ale byłabym niezmiernie wdzięczna :)
bardzo fajny wpis naprawde zainspirowałaś mnie