Jakiś czas temu dostałam propozycję przetestowania nowego tuszu do rzęs oraz kredek do oczu marki Max Factor. Jako wielbicielka wszelkich nowości kosmetycznych zgodziłam się bez wahania. Zwłaszcza, że w dalszym ciągu szukałam idealnej maskary, natomiast bez kreski na powiece nie wychodzę z domu. Dziś napiszę Wam nieco o wspomnianych kosmetykach: jak działają, czy się sprawdziły oraz czy je polecam.
Zacznijmy od maskary Max Factor Excess Volume…
Według producenta to produkt stworzony dla kobiet, które do tej pory zawiedzione były dostępnymi na rynku maskarami zwiększającymi objętość. Excess Volume jest połączeniem bazy nadającej objętość z lakierem sprawiającym, że rzęsy stają się intensywnie czarne. Tusz składa się z dwóch końcówek. Pierwsza z nich to baza zawierająca woski, ciemne pigmenty i sferyczne cząsteczki odpowiedzialne za niesamowitą objętość, natomiast druga to top pogłębiający kolor, lakier nadający połysku czerni. Jego żelowa formuła dodatkowo pogrubia i utrwala efekt końcowy, przy czym nie uszkadza bazy.
Przy recenzji maskary muszę zacząć od tego, iż w grudniu tuż przed samym Sylwestrem zdecydowałam się na przedłużenie rzęs, ponieważ nie byłam zadowolona działaniem Revitalash, liczyłam na bardziej spektakularny efekt. Przez pierwsze dwa tygodnie rzęsy wyglądały naprawdę pięknie, natomiast później przeżyłam katastrofę. Wypadło mi baaaardzo dużo rzęs, zostałam z samymi króciutkimi i byłam załamana. Nie chciałam ich ponownie przedłużać, ponieważ zdawałam sobie sprawę z tego, iż niepotrzebnie bardziej je obciążę, a one potrzebują czasu, by odrosnąć i wzmocnić się, natomiast moje naturalne rzęsy prezentowały się miernie, bez tuszu odnosiłam wrażenie, że ich po prostu nie mam.
Akurat wtedy odebrałam przesyłkę z maskarą Excess Volume, którą bez wahania przetestowałam. Po nałożeniu pierwszej warstwy rzęsy wyglądały całkiem zwyczajnie – jak przy użyciu każdego innego tuszu, natomiast przy drugiej warstwie prezentowały się naprawdę świetnie (pomimo marnej długości). Były czarne i grube, a przede wszystkim były w końcu widoczne! W tym momencie ogłosiłam Excess Volume swoim numerem jeden wśród tuszów do rzęs i od tego czasu używam wyłącznie tego produktu.
PLUSY
Maskara dokładnie pokrywa każdą rzęsę, idealnie rozdziela i pogrubia. Pomimo nałożenia dwóch warstw bazy, tusz nie tworzy grudek. Lakier (końcówka numer 2) sprawia, że rzęsy są intensywnie czarne, daje spektakularny efekt, mocno podkreśla oczy. Tusz nie osypuje się ani nie kruszy, nie jest podatny na wodę, wręcz przeciwnie – jest bardzo trwały (zazwyczaj maluję nim rzęsy wcześnie rano, spędzam czas na uczelni, spotkaniach ze znajomymi, siłowni, a mimo tego pod koniec dnia tusz nadal jest w świetnym stanie).
MINUSY
Minusem maskary dla niektórych może okazać się jej trwałość. Bardzo ciężko jest zmyć tusz płynem micelarnym, do demakijażu najlepiej użyć kosmetyku wodoodpornego. Dodam też, że szczoteczki są nieco niewygodne w aplikacji, ponieważ są po prostu za krótkie.
Aktualnie tuszu używam na dolną linię rzęs, natomiast górną linię niedawno ponownie przedłużyłam – nie ze względu na tusz czy kiepski stan rzęs, a ze względu na mój aktualny (zbyt intensywny) tryb życia i wygodę. Aczkolwiek tusz polecam każdemu i na pewno będę go ponownie używać, gdy tylko wrócę do naturalnych rzęs.
Jak już wspominałam, nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez kreski na powiece. Kiedyś dosyć mocno podkreślałam oko: malowałam bardzo grube, ciemne kreski. Zapewne wyglądałam w nich nieco komicznie w młodszych latach. ;) Na szczęście opamiętałam się i z roku na rok stawały się coraz cieńsze, a przy tym bardziej naturalne.
Do przetestowania otrzymałam również dwa linery z serii Excess Intensity, o których teraz napiszę…
Cenię sobie, gdy kreska na powiece wytrzymuje cały intensywnie spędzony dzień, a to rzadkość wśród kosmetyków tego typu. Nigdy nie byłam zwolenniczką kredek, sądziłam, że nie są trwałe i z łatwością się rozmazują, zamiast nich wybierałam eyelinery w płynnej postaci. Do czasu przetestowania kredek Max Factor Excess Intensity. Są naprawdę rewelacyjne! Testowałam dwa odcienie: brąz i złoto. Teraz poluję na kolor czarny. Nakładanie ich nie wymaga prezycji, doświadczenia czy zręczności, jest banalnie proste, a efekt zaskakująco dobry! Dużą zaletą jest fakt, iż nie trzeba ich temperować, ponieważ są automatyczne. Pewnie myślicie, że piszę tak, ponieważ moim zadaniem jest zachwalanie kredek. Otóż nie. Proponuję każdej z Was wybrać się do dowolnej drogerii i przetestować na własnym oku linery, a później napisać mi, co o nich sądzicie. Jestem przekonana, że będziecie nimi zachwycone! Nie rozmazują się, nie znikają z powieki, nie kruszą się jak eyelinery. Genialne!
Polecam Wam zarówno tusz, jak i linery Max Factor Excess. U mnie sprawdziły się rewelacyjnie, jestem ciekawa, jak wypadną u Was. Może miałyście już z nimi do czynienia? Dajcie znać w komentarzach!
Buziaki! ♥
45 comments
Achh… Jesteś piękna!
sliczna Plameczka :*
Ależ rzęsiska!
Śliczna jesteś! <3
Cześć Plamka!
Mam pytanie odnośnie rzęs. Poprawiasz zje dodatkowo tuszem?
W wakacje miałam przedłużenie 1:1. O pomalowaniu ich nie było mowy bo wychodziły razem ze szczoteczką. Makijaż powieki później nie do dokładnego zmycia gdyż groziło wypadnięciem rzęs, a o umyciu całkowitym twarzy jakimś żelem włącznie z oczami całkiem niemożliwe bo straciłabym wszystkie. Jak sobie z tym wszystkim radzisz?
Pozdrawiam, Klaudia :)
Owszem, poprawiam je tuszem, ale robię to zazwyczaj wtedy, gdy pojawiają się ubytki. Wtedy jestem już umówiona na konkretny dzień na uzupełnienie, dlatego nie przejmuję się, że może mi wypaść kilka rzęs, ponieważ wolę wyglądać jak człowiek z rzęsami, niż jak po jakimś pobiciu. :P A co do demakijażu – jestem baaaaaaardzo cierpliwa, kreski zmywam patyczkami. :)
<3
Blanka! :*
Oj Plamka! Twoja kreska zamiast być przedłużeniem dolnej linii wodnej/rzęs/oka (zapomniałam jak się na to mówi) to Twoja kreska idzie w dół i do góry dopiero, przez co sprawiasz, że Twoje oko wygląda na zmęczone i smutne, Maxineczka (na youtubie poszukaj) ostatnio wrzuciła filmik z częstymi wadami w makijażu i to jest jedna z nich. AnnaBelle Fleur z VIVALUXURY też robi ten błąd. A obie macie tak piękne oczy. :)
Pozdrawiam Cię,
Ania. :)
Rzeczywiście, wiem o czym mówisz… Jestem przyzwyczajona do takiej kreski, choć mam świadomość, że to błąd i powinnam kończyć ją nieco wyżej, aczkolwiek przeszkadzają mi nieco opadające powieki, kreska wtedy nieładnie się układa, gdy otwieram oczy. Zacznę przywiązywać do tego uwagę, dzięki za zwrócenie uwagi! :*
Powtarzam się z “nieco”. :P
Też mam problem tego typu, że powieka mi opada ale dzięki temu filmikowi Azjatyckiego Cukru maluję dokładnie takie kreski jak ona to pokazała i wyjaśniła BARDZO jestem jej za to wdzięczna: http://m.youtube.com/watch?v=8OgcLjR2me4
:) także polecam!
Genialny filmik! Jutro rano wypróbuję tej metody. Dzięki wielkie! :*
też mam problem z kreskami chociaż jestem świadoma jak powinna wyglądać:) pozdrawiam
Opadające powieki, kochana chciałabym mieć takie jak Ty, moje tak bardzo opadają, że jak patrzę przed siebie w ogóle nie widać bym miała powieki :D.
Polecam Ci spróbować zaznaczyć koniec przy otwartych oczach i potem po prostu pociągnąć kreskę :P
Pozdrawiam,
Ania. :)
ja tez tak maluje, bo ciezko jest zrobic takie prawdziwe kocie oko ;-P ale i tak pieknie wyglada <3 buzki
Chyba się skuszę na ten tusz! :)
Plamka jak malowana! :-)
Ładnie wygląda ta złota kredka, rzeczywiście złota, a nie brokatowa – chyba wypróbuję :-)
Jakoś nigdy nie byłam przekonana do kredek – tak jak Ty wybierałam zawsze eyeliner w płynie :) Hmm, może czas spróbować czegoś nowego? :)
Naprawdę warto, te linery są rewelacyjne! :)
idealne masz te kreseczki :) ja tez od paru lat robię, ale trochę za grube mi wychodzą :/ zawsze chce cienkie a i tak maluje kilka razy zeby wyrownac i robia sie grube eeeh :/ masz bardzo ładne oczy :) i ten inny odcień w jednym dodaje im uroku :) pozdrawiam :*
Dlatego właśnie blog nosi nazwę Plamka! :D
Oczy KOT! <3
Nat! <3
z chęcią wypróbuję liner, bo bardzo ciężko znaleźć ten idealny :)
Piękne zdjęcia, cudowne rzęsy.
Recenzja tuszu brzmi ciekawie, ale muszę przyznać, ze bardziej zainteresowały mnie kredki, ponieważ kompletnie nie nadaję się do używania eyelinerów, a bardzo bym chciała zobaczyć, jak makijaż moich oczu wygląda z kreską, więc myślę, że byłaby to dla mnie dobra alternatywa. Świetnie, że dostępna jest również w kolorze złotym.
kreskę to ty robisz perfekcyjną, muszę się tego nauczyć ;D
hmmm…. Nie ma to jak najpierw argumentować, iż znów zrobiłam sztuczne rzęsy ponieważ masz za intentywny tryb życia, a później przyznać się, że zmywasz kreski długo patyczkami i masz do tego cierpliwość. Proszę bądź konsekwentna. Powiedz, że poprostu efekt sztucznych rzęs Ci się podoba i tyle…. To nie wstyd…. ehhh
Wystarczy trochę logiki: wstaję rano i biegnę na uczelnię, nie mam czasu tuszować rzęs czy sprawdzać w ciągu dnia, czy aby na pewno tusz dobrze się trzyma, nic się nie kruszy i wyglądam dobrze. W nocy bez problemu zmywam makijaż i zajmuje mi to dłużej, bo MAM NA TO CZAS. :))
dziwnie to wszystko brzmi.. skoro masz czas zarywać noce żeby zmywać wtedy tusz, to równie dobrze miałabyś czas zrobić to rano, a jeżeli maskara jest tak dobra jak ta, której recenzje napisałaś wyżej to chyba nie ma obawy, że coś sie kruszy czy wygląda nie tak, a poza tym na pewno przeglądasz sie w lusterku w ciągu dnia, nie zajmuje to dużo i jest dla każdego wręcz odruchowe :))
Nie wiesz zbyt wiele na temat trybu mojego życia (nieco nietypowego), więc proszę Cię, nie wypowiadaj się na ten temat, bo dla Cieb to dziwnie brzmi, a dla mnie jest to normalne. Moi bliscy i znajomi powiedzieliby Ci to samo, bo wiedzą jak funkcjonuję. ;)
I owszem, efekt sztucznych rzęs BAAAARDZO mi się podoba. Moje rzęsy naturalne są długie, ale proste, ciężko mi je podkręcić, te natomiast są podkręcone. :))
Akurat tych kosmetyków nie stosuję, ale Twoje zdjęcia wyglądają bardzo ładnie :)
Masz piękną, nieskazitelną twarz <3.
Ten złoty liner jak najbardziej mam chęć wypróbować.
Piękne rzęsy! Sama się czaję, żeby przedłużyć rzęsy, ale trochę się boję, że moje mi się przerzedzą :)
Obserwuję :)
musze wypróbować ten tusz, bo jestem wierna 2000 calorie, ale max factor to maxfactor, bubel to chyba nie jest :)
i ty mówisz,ze masz problem z cera? ;o jest idealna…
Do ideału jest nieco brakuje! :))
właśnie! cerę masz piękną! czy fotki przerabiałaś może?:)
Nie przerabiałam. Wystarczy odpowiedni podkład! :)) Ale bez niego nie chciałabym wychodzić z mieszkania. :P Tzn nie jest bardzo źle, ale wolę się w makijażu.
Piękna :)
Pozdrawiam
Ciekawie :)
JAK MALUJESZ TAKA CIENIUTKA KRESKE
Rewelacyjne kreski :)
A możesz powiedzieć jak malujesz brwi? :) Wyglądają świetnie :)