Hej Dziewczyny!
Dziś mam dla Was to, co każda z nas lubi najbardziej, a mianowicie kosmetyki! I to nie byle jakie kosmetyki, bo naturalne i polskie! A co najważniejsze – o innowacyjnych formułach, o których dotychczas prawdopodobnie jeszcze nie słyszałyście.
Zaciekawiłam Was? W takim razie zapraszam do dalszej lektury wpisu – będzie o Azji, podróżach i unikalnych składnikach…
Azjatycka pielęgnacja
Jeśli śledzicie mnie od dłuższego czasu, zapewne wiecie, że zakochałam się w azjatyckiej pielęgnacji już kilka lat temu. Najpierw przeczytałam książkę dotyczącą azjatyckiej pielęgnacji (tu znajdziecie moją recenzję: Sekrety urody Koreanek – 10 sekretów) i mnóstwo wpisów blogowych na jej temat, później zaczęłam stosować się do azjatyckich zasad pielęgnacji i wyszło mi to na dobre (uwierzcie mi – moja twarz wyglądała kiedyś jak wielka pizza pepperoni! była pełna trądziku, a ja nie byłam zadowolona ze stanu swojej cery). A przez ostatnie 3 miesiące miałam ogromną przyjemność mieszkać w Azji i zapoznać się osobiście z kosmetykami produkowanymi głównie w Tajlandii. Tutaj znajdziecie wpis na ich temat: Kosmetyki z Tajlandii – co warto kupić?
Co tu dużo mówić… Ja naprawdę uwielbiam kosmetyki! Zwłaszcza te o egzotycznych składnikach. I fajnych opakowaniach! Nie wspominając już o ich cudownym wpływie na moją cerę, bo nie da się ukryć – ona też je bardzo lubi. Dzisiaj opowiem Wam historię polskiej marki produkującej rewelacyjne kosmetyki. Marki, która swoimi pomysłami skradła moje serce…
Orientana – polskie kosmetyki naturalne
To pierwsza marka kosmetyczna, której historię przedstawię na blogu, ale ze względu na ogromny sentyment zarówno do Azji, jak i podróżowania, nie mogłabym jej pominąć. :) Otóż marka Orientana została stworzona przez Annę Wasilewską, która porzuciła pracę w korporacji i ruszyła w świat! Podróżując po Azji, totalnie zauroczyła się azjatycką kulturą, tradycją i… pielęgnacją, rzecz jasna! Oraz właściwościami azjatyckich roślin i ich wpływem na naszą cerę. Stąd właśnie wziął się pomysł na stworzenie marki Orientana. Filozofią marki jest życie w zgodzie z naturą, dlatego wszystkie kosmetyki są w 100% naturalne, bez szkodliwej chemii, parabenów, silikonów i innych składników, które mogłyby wpłynąć niekorzystnie zarówno na nas, jak i otaczające nas środowisko. Co ważne – kosmetyki Orientana nie są testowane na zwierzętach. Składniki kosmetyków pochodzą z czystych ekologicznie regionów Azji, a ich formuły tworzone są według receptur opartych o naturalną medycynę azjatycką.
Czym jeszcze wyróżnia się marka Orientana? Moim zdaniem bardzo niestandardowym podejściem do tworzenia kosmetyków! Otóż w ofercie marki znajdziecie mnóstwo innowacyjnych kosmetyków, o których dotychczas nie słyszałyście m.in. balsamy do ciała w kostce (serio! poniżej pokażę Wam jeden z nich :)) czy żele do mycia twarzy z drobinkami ryżu! Tradycja połączona z innowacją – to nie mogło się nie udać! :)
A jak to się ma w rzeczywistości? Poniżej opisuję moje wrażenia po przetestowaniu kilku kosmetyków z oferty marki…
Żel do mycia twarzy z drobinkami ryżu – aloes i papaja
Jest przeznaczony do każdego rodzaju cery. Wybrałam go ze względu na aloes w składzie, który łagodzi podrażnienia i nawilża skórę oraz papaję, która działa wygładzająco i rozjaśniająco. To w zasadzie wszystko, czego moja cera potrzebuje. Zmielone drobinki ryżu oczyszczają skórę, ale są niezwykle delikatne, więc nie ma powodów do obaw o podrażnienia po użyciu żelu. Stosuję go rano i wieczorem. Świetnie radzi sobie nawet z kryjącym podkładem, a cera po nim jest ładnie oczyszczona. Co ważne – nie jest ściągnięta, zaczerwieniona czy napięta. Żel ma idealną konsystencję – nie jest ani zbyt rzadki, ani gęsty. Jedyne czego mi trochę brakuje, to dozownik.
Bio Maska-Esencja do twarzy
Jeśli czytałyście o koreańskiej pielęgnacji, na pewno doskonale wiecie o esencjach i maskach (oraz oczywiście ich pozytywnym wpływie na cerę). Marka Orientana połączyła je w jedno i tak powstały Bio Maski-Esencje, czyli kolejna innowacja, której nie znajdziecie nigdzie indziej. Mają nietypową konsystencję: są lekkie, żelowe i przejrzyste. Wystarczy nałożyć cienką warstwę na twarz i delikatnie wklepać. Świetnie się wchłaniają, więc nie ma mowy o efekcie klejącej twarzy, czy – jeszcze gorzej – włosów przyklejającej się do esencji (czego osobiście nie znoszę np. w przypadku aloesowego żelu). W esencji znajdują się składniki aktywne z rośliny konjac (zwanej językiem diabła), która ma całe mnóstwo właściwości – jest bogata w polisacharydy, stymuluje syntezę kolagenu i elastyny. Zwiększa także syntezę kwasu hialuronowego, dzięki czemu skóra staje się bardziej napięta. Pod wpływem wody pęcznieje, tworząc żel. Powiększa on swoją objętość aż 200 razy, a powstały żel tworzy warstwę okluzyjną i zapobiega ucieczce wody przez skórę. To najnowsze odkrycie naturalnej kosmetologii – jedyny naturalny żel, który rewelacyjnie nawilża i penetruje głębokie warstwy skóry.
Ja miałam przyjemność stosować dwie Bio Maski-Esencje, które spisały się na piątkę! Jestem bardzo zadowolona z ich działania i liczę na długoterminowe efekty. Poniżej pozwoliłam sobie wkleić informacje ze strony producenta o działaniu preparatów i składnikach, które testuję.
Bio Maska-Esencja do twarzy – papaja i kurkuma
- intensywnie nawilża
- rozjaśnia przebarwienia
- wygładza i oczyszcza
- rozświetla
- ujednolica koloryt
- szybko się wchłania
Papaja – odżywia, odświeża skórę oraz wyrównuje jej koloryt
Kurkuma – działa łagodząco oraz rozjaśnia przebarwienia
Bio Maska-Esencja do twarzy – śluz ślimaka
- intensywnie nawilża
- wygładza, ujędrnia i uelastycznia
- działa naprawczo
- redukuje przebarwienia
- wspomaga niwelowanie blizn
- zmniejsza zmarszczki,
- szybko się wchłania
Śluz ślimaka – bogate źródło naturalnego kolagenu, elastyny, allantoiny i witamin. Ma silne działanie naprawcze, regenerujące, ujędrniające wygładzające. Intensywnie nawilża od wewnątrz, zwiększa elastyczność, pomaga w usuwaniu blizn i plam.
Alantoina – stymuluje odnowę komórek i gojenie skóry, łagodzi i nawilża
Naturalny krem pod oczy ze śluzem ślimaka
A skoro jesteśmy już przy śluzie ślimaka, o którym niedawno Wam wspominałam we wpisie o kosmetykach z Tajlandii, dziś napiszę o nim nieco więcej. Śluz ślimaka przyspiesza proces regeneracji skóry, zwalcza oznaki starzenia, uelastycznia i wygładza cerę. Regeneruje, ujędrnia, koi i nawilża. Brzmi jak ideał, prawda? W dodatku pomaga usuwać blizny i plamy, więc idealnie sprawdzi się do cery z przebarwieniami np. po trądziku (jak moja).
Nie ma co ukrywać – mam już prawie 27 lat i jeśli teraz nie będę stosowała odpowiednich preparatów pod oczy, za kilka lat moja skóra nie będzie wyglądała zbyt atrakcyjnie, dlatego codziennie rano i wieczorem nakładam cienką warstwę kremu na skórę wokół oczu i delikatnie ją wklepuję. Efekt? Brak ogromnych, ciemnych worków pod oczami, a uwierzcie, że miałam z tym problem odkąd pamiętam. Moja mama niestety to potwierdzi – za każdym razem, gdy pojawiałam się w domu po dłuższej nieobecności i bez makijażu, padało pytanie, czy jestem chora. :D
Mam nadzieję, że efektem stosowania tego kremu będzie również brak zmarszczek pod oczami w przyszłości – już teraz pracuję nad tym każdego dnia. :))
Balsam do ciała w kostce – jaśmin i zielona herbata
To zdecydowanie najciekawszy i najbardziej nietypowy kosmetyk, jaki widziałam w ciągu ostatnich kilku lat! Nie pamiętam, żeby cokolwiek aż tak mnie zaskoczyło, jak balsam do ciała w kostce. Bo wiecie, dla mnie dotychczas balsam do ciała oznaczał preparat w płynnej postaci, w butelce, z dozownikiem (tak, jestem wielką fanką dozowników!). A tu taka niespodzianka… :) I znowu muszę dodać punkt marce Orientana za innowację. Brawo! :)
Urocze kostki (w kształcie babeczek) to świetny pomysł na prezent zarówno dla przyjaciółki, jak i dla samej siebie. Balsam wykonany jest w 100% z mieszanki maseł i olejków, dzięki czemu doskonale nawilża, natłuszcza i wygładza skórę.
Jak go stosować? Najlepiej po kąpieli na rozgrzaną skórę, ponieważ w ten sposób balsam zacznie się topić.
PS Ja wybrałam połączenie jaśminu z zieloną herbatą i muszę przyznać, że pachnie bajecznie!
Dziewczyny, na dzisiaj to już tyle. Dajcie koniecznie znać, który kosmetyk najbardziej przypadł Wam do gustu. A może znacie markę Orientana od dawna i jesteście fankami ich kosmetyków? Pochwalcie się w komentarzach. Jestem bardzo ciekawa! :)
Wszystkie przedstawione we wpisie kosmetyki i jeszcze więcej możecie kupić w sklepie internetowym Orientana oraz w w drogeriach takich jak Natura, Super-pharm, Hebe i wielu sklepach zielarskich.
PS Specjalnie dla Was mam kod rabatowy w wysokości 15% na produkty wymienione w recenzji do użycia na stronie internetowej marki: PLAAMKAA. Kod ważny jest do 12.07.2018 r. :)
Do usłyszenia! :)
7 comments
Słyszałam o tej marce, ale jakoś nigdy nie miałam okazji poznać jej bliżej.
Świetny post oby takich było jeszcze więcej :D
Super! :)
Jeju świetny wpis ? zaciekawiłaś mnie tymi produktami na instagramie i wpadłam przeczytać ? szczerze mówiąc jestem u Ciebie pierwszy raz, ale już wiem, że zostanę na dłużej ? z tego co piszesz ja chyba też potrzebuję zmienić pielęgnację na taką co Ty ? zastanawiam się czy od razu nie skorzystać z tego rabatu od Ciebie ? przyznam, że język diabła strasznie mnie zaciekawił ☺️? pozdrawiam gorąco ?
Świetny wpis <3 Szczerze mówiąc jestem u Ciebie pierwszy raz, a wpadłam zaciekawiona zdjęciem na instagramie ^^ Z tego co piszesz, to mi też przydałaby się zmiana pielęgnacji… Te produkty widocznie są warte wypróbowania i zastanawiam się, czy od razu nie skorzystać z Twojego rabatu i nie wprowadzić zmian do pielęgnacji już teraz :D Bardzo zaciekawił mnie ten język diabła O.O Pozdrawiam cieplutko :*
Z tej firmy uwielbiam ajuwerdyjską terapię do włosów, działa cuda :)
Swietny ten balsam w kostce :)