Hej Dziewczyny! ♥
Dzisiaj mam dla Was kolejny wpis z cyklu #BEAUTY, w którym zaprezentuję Wam zabieg makijażu permanentnego powiek. Przyznam szczerze, że od dawna myślałam o zabiegach, które poprawią zarówno mój wygląd, jak i samopoczucie oraz ułatwią mi życie (zwłaszcza poranne rytuały), jednak dopiero pół roku temu przestałam się ich bać i zdecydowałam, że czas wziąć się za siebie.
Zaczęło się od makijażu permanentnego powiek mojej mamy, następnie przyszła pora na przyjaciółkę, która zdecydowała się na kolorowanie ust. Efekt? Nie trzeba było mnie długo namawiać! Postanowiłam skontaktować się z Izą z salonu Glamour w Przemyślu (tutaj ją znajdziecie), która jest odpowiedzialna za makijaż i wszelkie pozostałe zabiegi upiększające mojej mamy. Wiedziałam, że będę w dobrych rękach. Umówiłyśmy się na pierwszą wizytę – makijaż permanentny górnej powieki. :)
Zabieg zaczął się od konsultacji, podczas których ustaliłyśmy kształt kreski (mam opadające powieki) oraz oczekiwany efekt. Iza opowiedziała mi o wszelkich za i przeciw, o pielęgnacji świeżych ran, o ewentualnych poprawkach. Następnie przystąpiła do działania i narysowała mi pisakiem kreski, które od razu zaakceptowałam. Makijaż permanentny powiek – czas start!
Zabieg makijażu permanentnego jest bardzo podobny do wykonywania tatuażu, jednak maszynka w tym wypadku jest nieco mniejsza. Dźwięk wydaje identyczny. ;) Iza przed zabiegiem nałożyła mi na powieki preparat znieczulający, który początkowo działał, jednak szybko okazało się, że w moim przypadku wywołuje reakcję alergiczną (jestem uczulona na wszystko:P), a co za tym idzie – moje powieki zaczęły puchnąć. W dodatku łzawiłam. Pewnie zastanawiacie się czy bolało. Przyznam szerze, że tak, choć wiadomo, że każdy ma inny próg bólu. Był to mniejszy ból niż tatuowanie na żebrach czy laserowe usuwanie blizn. Początkowo zupełnie mi nie przeszkadzał, jednak z czasem robił się trochę uciążliwy. Na szczęście Iza doskonale poradziła sobie z moimi trudnymi powiekami i pierwszy zabieg miałyśmy za sobą.
Powieki zagoiły się po ok. 5 dniach, zobaczyłyśmy efekty i postanowiłyśmy umówić się na poprawki. Iza tym razem zaaplikowała mi zupełnie inny preparat znieczulający, który rzeczywiście działał i nie odczuwałam podczas zabiegu żadnego bólu. Jedyny minus – delikatnie opuchnięte oczy przez następny dzień. Mój organizm chyba nie lubi tego typu preparatów. ;)
Popatrzcie na moje miny podczas zabiegu… :D
Powieki po zabiegu już doszły do siebie, kreski są przepiękne, idealnie równe, ładnie napigmentowane i nie mam potrzeby malować ich na co dzień. O tym właśnie marzyłam! Rano wstaję i wyglądam całkiem nieźle bez makijażu – bo mam kreski. Mój poranny makijaż to podkład, korektor, puder, róż, cień do brwi i tusz do rzęs – bo mam kreski. Dla mnie kreski na stałe na powiekach to ogromny komfort, ponieważ nie muszę ich tysiąc razy poprawiać, gdy jedna wyjdzie nieco inaczej niż druga (wiadomo, każdemu się zdarza). Nie muszę ich malować rano totalnie zaspana, one cały czas są na swoim miejscu.
Podsumowując…
Jestem bardzo zadowolona z zabiegu i cieszę się, że wpadłam w ręce profesjonalisty z ogromną ilością certyfikatów świadczących o wysokich kwalifikacjach. Iza jest dla mnie absolutnym mistrzem! Za każdym razem, gdy jestem w domu i widzę brwi mojej mamy (świeżo po makijażu permanentnym), mówię do niej “Mamo, ale masz piękne brwi”, a ona śmieje się, bo mówiłam to już tysiąc razy! :) Myślę, że to najlepsza recenzja makijażu permanentnego wykonanego przez Izę. Zdradzę Wam jeszcze mały sekret… planuję umówić się również na zabieg makijażu permanentnego brwi! Mam już cholernie dość codziennego malowania ich cieniami i marzy mi się oszczędność kilku minut w ciągu dnia. Gdy tylko zdecyduję się na taki zabieg, na pewno dam Wam znać jak mi poszło i zaprezentuję Wam efekty. :)
Efekty mojego zabiegu makijażu permanentnego powiek:
Dziewczyny, dajcie znać co sądzicie o tego typu zabiegach. Zdecydowałybyście się na makijaż permanentny? A może już macie go za sobą? :)
Buziaki ♥
zdjęcia: Klaudia, postprodukcja: Amelia
23 comments
Efekt jest świetny! :)
______________________
PERSONAL STYLE BLOG
http://evdaily.blogspot.com
Bardzo ładny efekt. Kreski super do Ciebie pasują.
Jeśli ktoś codziennie maluje kreski to moim zdaniem taki makijaż jest idealnym rozwiązaniem.
Dokładnie! :)
Efekt ładny tylko powiedz mi na jakie zabiegi upiększające itp zdecydujesz się w wieku 40-50 lat.wtedy okaże się że już wszystko co możliwe masz na sobie. Masz ładna buzię i chyba bez sensu jest ingerowanie w nią w taki sposób. Może i to ułatwia życie ale czy poświęcenie na makijaż 15 min to tak dużo? Wiadomo usuwanie blizn, korekta nosa to co innego.zawsze śmiałam się z koleżanki która na kazdym wyjezdzie żeby iść do wc malowała się bo uważała ze takiej nieumalowanej nikt nie może zobaczyć bo się przerazi.zawsze jej współczulam.pozdrawiam.
Skąd wniosek, że wszystko co możliwe mam na sobie? Wyciągasz go z wpisu o kresce i o tym, że planuję jeszcze brwi? Dla mnie 15 minut rano to bardzo dużo, bo godzinę spędzam w korku w drodze do pracy. Każda minuta jest na wagę złota, a kreski ułatwiają mi życie. :)
To się przeprowadź albo zmień prace. Nie wszystko jeszcze masz na sobie ale idziesz w tym kierunku.
Ktoś tu ma chyba żal pupki :)
Pani to widzę taka wszechwiedząca:):)
mega profesjonalna robota! :) podziwiam ludzi którzy robią takie cuda i to wygląda tak mega naturalnie. :)
Ja też i to bardzo. Cieszę się, że trafiłam na Izę. :)
śliczny efekt ;)
http://anna-and-klaudia.blogspot.com/
Wow! Rewelacyjny efekt! Coś pięknego. Pasują do Ciebie idealnie, bo dokładnie identyczne sama sobie malowałaś. Przyznam szczerze, że ja bym się nie zdecydowała. Cykor ze mnie. :P
Ja po pierwszym zabiegu dopiero uświadomiłam sobie co zrobiłam. :D Ale warto było! :)
hej, efekt jest super, u mnie było taki sam- robiłam makijaż permanentny 2 razy (w odstępie roku) ALE…
Gdy odpadną Ci te czarne strupko -kreski makijaż będzie o wiele mniej widoczny. U mnie po zagojeniu się ranek okazało się że tusz nie wszędzie sie przyjął, np na dolnej lewej powiece została mi tylko czarna kropka. Generalnie żałuję że w ogóle zrobiłam te kreski bo koszt był niemały (kreski górne i dolne), miały podkreślać oko na około 5 lat a po 7 miesiącach są prawie niewidoczne.
Zabieg robiłam w maju 2014 w profesjonalnym salonie w Bydgoszczy, następny zrobiono mi w sierpniu 2015 na egzaminie dla kosmetyczek.
Kochana, u mnie już kreski są zagojone, strupek dawno odpadł i efekt jest naprawdę super! Już po pierwszym zabiegu było wszystko ok, a po poprawkach rewelacja. Trzeba wziąć pod uwagę, że makijaż permanentny nie jest dla wszystkich – moja przyjaciółka nie może zrobić kresek na powiekach oraz brwi, ponieważ ma zbyt cienką skórę. :)
super efekt a,że jestem z okolic Przemyśla namówiłaś mnie! ale się cieszę,że poleciłaś dobry salon z moich okolic :P od dawna zastanawiam się nad brwiami. Uważam,że taki makijaż to świetna sprawa i oszczędność czasu! DZIĘKI <3
Kochana, bardzo polecam Izę. :) Jest profesjonalistką i robi rewelacyjne brwi. Już nie mogę doczekać się swojego zabiegu! :P
Efekt jest faktycznie świetny! :) Mam pytanie ile taki efekt utrzymuje się na powiece? Czy podczas demakijażu oczu musisz używać jakiegoś specjalnego płynu? I jeśli możesz tak orientacyjnie napisać ile taki makijaż kosztuje?
Efekt utrzymuje się do 4-5 lat. W kwestii demakijażu nic się u mnie nie zmieniło – używam tych samych kosmetyków co dotychczas. Cena zależna jest przede wszystkim od miasta, ale w okolicach 600-1000 zł. :)
Mogłabyś polecić kogoś w Krakowie?
Ja zdecydowałam się pare tygodni temu na zabieg makijażu permanentnego brwi, ponieważ swoje naturalne mam bardzo cienkie, mało włosków, a jestem kompletnym amatorem makijażu, a brwi to już wgl mnie przerosły. Zabieg zrobiłam w Strefie Piękna w Gliwicach i bardzo jestem zadowolona i nie żałuję, że się odważyłam, brwi wyglądaja naturalnie, odpowiednio dopasowane do mojej urody, włosów. Gorąco polecam! :)
Gratuluję wyboru – pięknie Pani wygląda! Makijaż permanentny to wielka wygoda i jestem jego wielką fanką :) Dlatego też cieszę się, kiedy Panie są z niego zadowolone – zarówno klientki mojego salonu jak i innych specjalistek o takim doświadczeniu, jak linergistka, u której Pani zdecydowała się na zabieg. Jestem ciekawa, jak ocenia go Pani po dwóch latach? Czy zdecydowała się Pani ponownie napigmentować kreski?