15.05.2017
Majorka, Can Picafort. Spędzę tu najbliższy tydzień. Przyleciałam z walizką wypełnioną po brzegi ubraniami – jak na blogerkę modową przystało. Mój chłopak patrzy z niedowierzaniem, gdy w trakcie rozpakowywania wyciągam z walizki szóstą parę butów. “Serio, po co Ci aż 6 par butów?!”. Odpowiadam ze spokojem w głosie: “No jak to po co? Czy po tylu wspólnych wyjazdach jeszcze Cię to dziwi? :D”. Zostawia to bez odpowiedzi. Dyplomata.
Chwilę później wyliczam w głowie i przy okazji na głos, ile materiałów zdjęciowych muszę przygotować w trakcie tego tygodnia. On pyta, po co pracuję na wakacjach. Odpowiadam, że blogowanie to dla mnie nie praca, a sama przyjemność. I ja naprawdę lubię to robić. Baa! Ja to uwielbiam! Ciągle tęsknię do wyjazdów. Szukam każdej możliwości, by wyjechać. Czekam na każdy wyjazd. Odliczam minuty i dni. Niecierpliwię się. Planuję stylizacje z najdrobniejszymi szczegółami. Jestem tym totalnie pochłonięta. Żyję dla tych wyjazdów. W zasadzie dopiero wtedy czuję, że żyję.
Lubię wakacje. Lubię, gdy budzimy się razem. Bez pomocy budzika. Promienie słońca wpadają delikatnie przez okna. Za oknem gwar. Miasteczko żyje swoim życiem od samego rana. Wstaję. Ubieram się. Bez grama makijażu idę do miejscowej kwiaciarni. Kupuję 4 białe róże. Tyle właśnie potrzebuję do dzisiejszej zaplanowanej sesji. Patrzę na nie i uśmiecham się sama do siebie. Marzę o tym, by każdy mój dzień wyglądał w ten sposób.
15.06.2017
Przez ostatni miesiąc sporo zrozumiałam. Od dawna wiem, że jestem pracoholikiem, ale nie zauważyłam, że gdzieś w tym pracoholizmie zatraciłam siebie. Uświadomili mi to moi bliscy. Zatraciłam uśmiech i optymistyczne podejście do życia. Rozwiązywanie problemów przestało przychodzić z taką łatwością jak dotychczas. To już nie była kwestia kiepskiej pogody czy słabszego dnia. Zaczęłam konsultacje z profesjonalnym coachem. Już po pierwszej rozmowie cieszyłam się od ucha do ucha (wkrótce Wam o tym napiszę). Zrobiłam badania krwi. Okazało się, że mój kortyzol (hormon stresu) jest kilkukrotnie wyższy niż powinien. Lekarz, gdy zobaczył wyniki, powiedział “Proszę powtórzyć te badania z samego rana”. A ja przecież robiłam je w poniedziałek rano. Dotarło do mnie, że muszę przystopować, wszystko przewartościować i zacząć od nowa. Mam w sobie coraz więcej siły, entuzjazm i chyba znowu mam tę moc, o której tyle pisałyście mi w ankiecie w styczniu. Biorę się w garść i do dalszej pracy – tej przynoszącej satysfakcję i dużo uśmiechu. Trzymajcie za mnie kciuki! :)
PS Poniższe sesja została zrobiona na Majorce na pięknym polu maków, które znaleźliśmy przez zupełny przypadek. :)
sukienka – Ezuri, kapelusz – TK Maxx
zdjęcia - Marcin, postprodukcja - Ida
17 comments
Piękne zdjęcia
Dziękuję! <3
Przepiękna sesja! Też czekam na obróbkę zdjęć w tej samej scenerii :)
Daj znać, jak będziesz miała gotowe zdjęcia, chętnie zobaczę! :*
Wspaniała suknia i piękne zdjęcia :)
Dziękuję! <3
piękna stylizacja , :) pozdrawiam ♥♥
Jakie piękne miejsce!
Na żywo robi wrażenie! :))
Plamko, czy mogę mieć pytanie oderwane od tematyki Twojego wpisu? Otóż chciałabym zasięgnąć Twojej rady odnośnie dodatków do blado różowej, koronkowej sukienki na ślub i wesele koleżanki. Skoro sukienka jest koronkowa, to według mnie dodatki powinny być gładkie, ale jaki kolor wybrać? I czy Twoim zdaniem buty i torebka powinny być w tym samym kolorze… Myślałam o butach nude, ale jaka torebka do tego? Pomocy, Kochana! :)
Kochana, oczywiście, że możesz! :* Ja bym wybrała dodatki białe lub złote (np. rose gold) <3 Torebka i buty mogą być w tym samym kolorze, to żaden problem! :)
P.S. A co do wpisu – mam to samo… Czuję się jakaś taka… wypalona, zmęczona. Nadal w głębi serca lubię moją pracę, ale ciężko mi jest się przemóc, cieszyć się czymkolwiek… Co Ci najbardziej pomogło – rozmowa z Coachem?
Najbardziej pomaga mi zdecydowanie myśl o tym, co planuję. Gdy zaczynam planować, moje serce wariuje ze szczęścia i zyskuję chęci do życia. :))
Ile bym dała żeby być teraz w takim miejscu…! <3 Tym czasem pozostaje mi mój mały pokoik w studenckim mieszkaniu i nauka do nadciągającej sesji, pozdro studenci! :D
Masz nosa do pięknych scenerii, a sesje w polu maków i lawendy potwierdzają że potrafisz to wykorzystać w stu procentach. I Plamko, może nie warto tak gonić za statystykami? Jestem z Tobą od dawna i moim skromnym zdaniem nie musisz nic nikomu udowadniać, wystarczy że dalej będziesz dzielić się z nami swoją energią, optymizmem i talentem tak jak to było do tej pory, a wszystko zaprocentuje. Zauważam, że w gonitwie za oglądalnością, idealnym wizerunkiem na instagramie, czy ofertami współpracy z branży modowej, wiele fajnych blogerek zatraciło swoją wyjątkowość. Ty nadal taka jesteś, więc nie zmieniaj tego! Pamiętaj, że o wartości człowieka i tego co robi, nie świadczy ilość serduszek czy lajków :) Trzymam kciuki i nie poddawaj się! :*
Oj… już zapomniałam, jak to jest mieć sesję na uczelni! Nie zazdroszczę ani trochę! :P I trzymam mocno kciuki za same piątki! :*
Kochana, Twój komentarz dał mi sporo do myślenia. Masz rację, absolutnie nie warto gonić za tym wszystkim. Niestety, żyjemy w 2017 roku, przykuci wręcz do telefonów. Sprawdzamy lajki, co znajomy jadł na obiad i czy pojawiła się jakaś fajna oferta w ulubionym sklepi internetowym. Sama osobiście mam tego dość. Często wracam z pracy i idę do łóżka. Czytam książki lub śpię. Fast life mnie wykończyło. Chcę wrócić do korzeni, do ogromnej ilości optymizmu, entuzjazmu i ciągłego uśmiechu na twarzy. Przyznam, że cały czas na tym pracuję i wiem, że lada chwila mój świat wywróci się do góry nogami, ale będzie warto. Właśnie dla samej siebie. :))
Buziaki!
Cudownie! :) Bajeczna sceneria.
Piękna sukienka, kocham takie właśnie kobiece i ładnie dopasowane sukienki. A te z motywem kwiatowym to już przede wszystkim, świetna stylizacja na lato.